Magia Aniołów jest niesamowita, a Ich działanie dokładnie takie, jakiego potrzebujemy najbardziej. Jestem niezmiernie wdzięczna, że istnieją i wspierają nas, pokazując tym samym, że wcale nie jesteśmy liściem niesionym przez wiatr, który nikogo nie obchodzi. Jesteśmy nieustannie pod czułą opieką. Jesteśmy czymś więcej niż malutkie ciałko, które po kilkudziesięciu latach – a czasem nawet wcześniej – umiera i rozsypuje się na atomy. Jesteśmy potężnym i ważnym Światłem, które jest wspierane przez inne Światła z różnych wymiarów.
Biblioteki są pełne książek o tym, jak Anioły pomagają ludziom w rozmaitych sytuacjach. Tych opowieści są tysiące, z różnych stron świata, z rozmaitych obszarów kulturowych. Nawet największy niedowiarek może już z czystym sumieniem zaprzestać podważania tematu, który został setki razy omówiony, pokazany, udowodniony na tysiąc sposobów. To zatem bezsporne, chociaż można mieć oczywiście dużo pytań o szczegóły, ponieważ kwestia anielskiego działania jest czasem trudna do zrozumienia.
Warto tu dodać, że oprócz mnie istnieje też mnóstwo ludzi, którzy widzą, czują lub słyszą Anioły. Nie umawialiśmy się i nie uzgadnialiśmy tego, co widzimy, a jednak opisujemy to zjawisko bardzo podobnie. Przypadek? Nie sądzę. Zresztą każdy szanujący się jasnowidz je widzi, jeśli aktywuje czakrę przyczynową. Chociaż nie każdy musi chcieć z nimi pracować, to kwestia indywidualnego wyboru. Zatem dzisiaj nie o samym istnieniu, tylko o tym, co odkrywam z biegiem czasu, kiedy pracuję z Aniołami.
Parę lat temu po kursie anielskim, który prowadziłam, moja kursantka zasypała mnie niezwykłymi opowieściami ze swojej codzienności. Systematyczna praca z Aniołami przynosiła jej prawdziwe cuda. A to jakaś drobna wygrana na loterii. A to zaskakująco wysoki rabat w sklepie. A to nieoczekiwana pomoc w ważnej sprawie. Nagle życie zaczęło układać się jak bajka i przynosić masę przyjemnych niespodzianek.
Słuchałam tego z uśmiechem, ciesząc się, że dziewczynie na co dzień towarzyszy dobra anielska energia. Po jakimś czasie podobne historie opowiedziała mi kolejna moja kursantka. Potem kolejna. Wtedy zastanowiłam się nad mocą takiej pracy z Aniołami i przyjrzałam swojej własnej historii. To jest trochę tak, że kiedy dzieje się coś trudnego i prosimy o wsparcie Anioły, to najczęściej to wsparcie się pojawia. Jest ono oczywiste. A co z takim zwykłym codziennym życiem? Takim bez dramatów?
Pracuję z Aniołami cały czas, ale miałam takie dwa okresy, kiedy ta praca była bardzo intensywna, a medytacje i ćwiczenia anielskie robiłam codziennie przez dobrą godzinę lub nawet dłużej. Ten pierwszy etap kilkanaście lat temu zaowocował mocniejszym otwarciem jasnoodczuwania i odbierania informacji z subtelnych wymiarów. To wtedy otrzymałam bardzo cenne przekazy dotyczące uzdrawiania. Potem zajęłam się innymi tematami.
Za jakiś czas znowu intensywnie pracowałam z Aniołami i Archaniołami, co w efekcie przyniosło mi całkowite uzdrowienie kilku karmicznych tematów, które przyniosłam ze sobą z innych wcieleń. Zaczęłam też widzieć niewidzialne. Myślę – z perspektywy czasu patrząc – że w ciągu paru miesięcy wykonałam ogromny skok kwantowy w rozwoju wewnętrznym, ponieważ pisali do mnie wtedy jacyś nieznani mi zupełnie ludzie przyciągnięci moją energią. Odbierali mnie jako wibrację archanielską, pisali mi o ogromnej jasności, jaką we mnie odnajdują swoimi, sobie tylko znanymi metodami. Żartobliwie mówiąc – w świecie duchowym chyba świeciłam jak mocna lampa.
Ale życie domagało się mojej uwagi, więc odłożyłam na trochę anielskie medytacje, by wrócić do nich całkiem niedawno. Znowu dzieje się u mnie duchowa magia, czuję to. Znowu obcy ludzie piszą do mnie mówiąc, że “lśnię” na odległość. Ostatnio ktoś mi napisał, że jego zdaniem jestem oświecona i on to wie na pewno. Och, niekoniecznie jestem oświecona, ale na pewno oświetlona mocno przez anielskie energie. Natomiast trudno mi teraz zweryfikować działanie moich Aniołów, ponieważ równocześnie pracuję z Kronikami Akaszy, które też mocno podnoszą wibracje.
Przyglądając się swoim doświadczeniom, zdecydowałam się podzielić z Wami swoją refleksją o tym, jak bardzo Anioły wznoszą nas na duchowej ścieżce. Jest to zresztą bardzo sensowne, ponieważ angelolodzy twierdzą, że takie jest ich zadanie. Być może niektórym wydaje się, że Anioły są tutaj po to, by chronić nas przed spadnięciem z urwiska, jak pokazuje najsłynniejszy obraz Anioła Stróża. Albo ratować nas przed złodziejem czy dzikim zwierzęciem. Zapewne Anioły to robią – mamy na to mnóstwo potwierdzeń. Ale przede wszystkim podnoszą nasze wibracje i wzmacniają nas w duchowym rozwoju.
Jeśli zatem ktoś jest zainteresowany duchowym wzrastaniem, to praca z Aniołami może być dla niego najlepszą i najbardziej skuteczną ścieżką. Nie jedyną rzecz jasna. Praktykowałam buddyzm i mogę śmiało go polecić jako skuteczną drogę rozwoju każdemu, komu się spodoba taka metoda. Polecam też niezmiennie Kroniki Akaszy i cudowne wsparcie Mistrzów. Ale od razu dodam, że w moich Kronikach Aniołowie często goszczą. Ponieważ to inna rzeczywistość, Archaniołowie bywają tam gośćmi, ale bardzo często mi się tam pokazują.
Niedawno szukając czegoś w internecie, natknęłam się całkiem przypadkowo na angielskojęzyczny blog o Aniołach. Autorka wspomniała tam między innymi, że częsta praca z Fioletowym Płomieniem i Archaniołem Zadkielem bardzo przyspiesza rozwój duchowy człowieka. Co znowu logiczne – Fioletowy Płomień transformuje wszystko, co nam nie służy, w Światło i z założenia reprezentuje alchemię naszego wewnętrznego wzrastania. Dlaczego sama wcześniej o tym nie pomyślałam? Przez skromność? Ponieważ codziennie pracuję z Fioletowym Płomieniem, nie myślałam o tym, jak bardzo się od takiej pracy rośnie duchowo.
Mogłabym mnożyć kolejne przykłady, informacje i doświadczenia. Ale w gruncie rzeczy znaczenie ma tylko jedno: z Aniołami i Archaniołami warto pracować. To potężne i bardzo nam życzliwe Siły, których zadaniem jest nam pomagać w rozwoju, jeśli tylko wyrazimy taką wolę. Są wysłannikami Najwyższego Źródła, zatem niosą nam tylko Miłość i Dobro. Działają na bardzo wysokim poziomie wibracyjnym. Niektóre w siódmym, a niektóre w dziesiątym wymiarze. Przypomnę, że Ziemia wzniosła się niedawno z trzeciego i dąży do piątego.
W kwestii wymiarów jeszcze jedna ciekawa informacja dla Was. Człowiek nawet piąto wymiarowy może przez swoje Trzecie Oko widzieć tylko to, co obejmuje ten właśnie piąty wymiar. Aby być dobrym jasnowidzem i widzieć inne wymiary, trzeba mieć aktywowaną czakrę przyczynową. Aktywacja taka następuje w wyniku pracy z Aniołami i Archaniołami. Dlatego osoby, które pracują ze Światłem pod kierunkiem Archaniołów zaczynają je widzieć. I widzą nie tylko Anioły. Takie osoby jak Kyle Gray czy Diana Cooper przekazują nam mnóstwo cennych informacji z duchowych poziomów, ponieważ dostają je bezpośrednio z siódmego wymiaru.
Analogicznie: jeśli ktoś nie pracuje z Aniołami, to nie jest i nie może być duchowym jasnowidzem. Może natomiast widzieć rzeczy i zjawiska związane z przestrzenią materii. Może zatem dobrze diagnozować ciało, odnajdywać przedmioty lub odczytywać ludzkie emocje. Ale nie zobaczy ani Anioła ani jego przeciwieństwa. Może opowiadać tylko o własnych projekcjach. Tu odnajdziecie wytłumaczenie, dlaczego tak często tego typu wizjonerzy się mylą.
Osobną ciekawostką jest ścisła współpraca Aniołów i Archaniołów z ludzkimi czakrami. We wszystkich materiałach, ćwiczeniach i medytacjach widać ten związek. Zaciekawiło mnie to, bo sądziłam, że Anioły pracują w naszym polu mentalnym lub na poziomie pola serca. Tymczasem okazuje się, że Anioły i Archanioły napełniają nas energią właśnie poprzez czakry, które spajają wszystkie ciała subtelne. Podobnie też działa Reiki. System centrów energetycznych odgrywa istotną rolę w naszym rozwoju. Obecnie czakry też ulegają zmianie, rozwijają się i wznoszą. Napiszę o tym któregoś dnia.