Powierzenie 29

Powierzenie jest jedną z najpiękniejszych metod rozwoju i uzdrowienia. Jeśli umiemy się powierzyć, jeśli umiemy odejść od niskich energii w stronę wiary i oddania wszystkich problemów Stwórcy lub Archaniołom, to wykazujemy bardzo wysoki poziom duchowości. Prawdziwe powierzenie jest połączone z ogromnym zaufaniem i pełną akceptacją tego, co jest. Akceptacja ta wyrasta z przekonania, że wszystko jest w harmonii, a więc jest takie, jakie być powinno. Nie ma tu miejsca na oczekiwania, roszczenia i tupanie nogami. Nie ma miejsca na manipulacje, żądania i narzekanie. Nie ma też miejsca na błagalne modlitwy, by było inaczej, niż jest.

Moim zdaniem powierzenie jest też jednym z najtrudniejszych sposobów rozwoju, właśnie dlatego, że zawsze czegoś pragniemy. Na drodze duchowej praktyki możemy zrezygnować z nowego samochodu czy willi z basenem, możemy głośno powtarzać, że wystarczy nam miseczka ryżu i chata w głębi lasu. Możemy nawet w to wierzyć. Ale nasze powierzenie rozpada się w proch, kiedy to nasze dziecko ma jakiś problem, z którym trudno mu sobie poradzić. Albo kiedy burczy nam w brzuchu z głodu czy reumatyzm wyłamuje stawy. Albo kiedy szef traktuje nas niesprawiedliwie.

Oczekiwania i pragnienia są całkowicie ludzkie. Nie ma w nich nic złego. Są częścią naszej natury, więc nawet nie warto udawać, że ich nie mamy. Wszyscy je posiadamy. Oczywiście różnimy się między sobą, więc niektórzy z nas pragną chaty w lesie, bo leśna głusza daje im najwięcej spokoju i ukojenia. Inni chcą zdrowia dla siebie lub dzieci. Inni pieniędzy na podróże lub spłatę długów. Jeszcze inni oczekują prostego spełnienia różnych zawodowych lub miłosnych marzeń. Prawdę mówiąc nie spotkałam osoby, która niczego nie pragnie.

W buddyzmie nazywa się to dość oględnie przywiązaniem. Przywiązanie w moim odbiorze to właśnie pragnienie czegoś czy kogoś. To wybieranie z wielkiego menu życia takich zjawisk czy przedmiotów, które uznajemy za miłe i przyjemne, których chcemy doświadczać lub które chcemy posiadać. To oczekiwanie, że życie można ukształtować tak, by dało nam dokładnie to, co nam się spodobało. Nawet pragnienie szybkich postępów w rozwoju duchowym bywa przywiązaniem. I nie ma w tym – powtórzę – nic złego. Wszak cała Prosperita to nauka przyciągania do swojego życia dokładnie tego, co wybraliśmy jako upragnione dla siebie.

Powierzenie zachęca nas do rezygnacji z takich marzeń. Kiedy się powierzamy, oddajemy kierownicę swojego życiowego pojazdu w dłonie Wyższej Energii. Mówimy: „Ty Boże wiesz lepiej, co jest dla mnie dobre. Przyjmę to, co Ty wybierzesz”. Nawet jeśli pragniemy podróży dookoła świata, odkładamy pokornie to pragnienie z zastrzeżeniem: „Jeśli Ty Boże uznasz, że to dobre dla mnie, a jeśli nie, to nie chcę”.  Jak trudno czasem zrezygnować z tego, co woła nas z głębi duszy. A powierzenie to oddanie tych swoich marzeń bez żalu i przyjęcie tego, co zostanie dla nas wybrane.

I teraz najważniejsze. To wcale nie oznacza smutnego czy biednego życia, bo w istocie Najwyższe Źródło naprawdę wie lepiej. I zamiast podróży dookoła świata może nam dać własny las ze strumieniem i z wodospadem, nad którym zakwita tęcza i z sarnami, które rozkosznie podchodzić będą rankiem pod nasze okna. I widoki ze wzgórza, takie widoki, które zapierają dech w piersi za każdym razem na nowo. I tysiąc innych rzeczy, wobec których wszystkie podróże wokół globu są niczym.

Cała sztuka polega na tym, by to sobie uświadomić i w to uwierzyć. By poczuć na poziomie każdej komórki swojego ciała, że to najlepszy możliwy wybór. Jakże często ludzie powierzają się z rezygnacją, czując się tak, jakby szli na ścięcie. Tym zwykle bywa powierzenie – poddaniem się, kiedy wszystkie ludzkie sposoby zawiodły i nie ma się już siły żyć. Wtedy oddaje się to swoje „nędzne” życie w Boskie Dłonie, bo nic już nie ma do stracenia. I niczego dobrego się nie oczekuje, tylko w głębi duszy tli się maleńka iskra nadziei, że może jakoś się przetrwa.

Bywa i tak, że powierzenie się stanowi formę załatwienia sprawy po swojemu. Człowiek głośno modli się oddając siebie i swoje życie, ale w środku cały czas powtarza jak mantrę: „ale zrób Boże to tak, jak chcę, daj mi to, czego pragnę. Ja nie mogę, więc oddaję Tobie do załatwienia”. Bywa zatem powierzenie formą poszukiwania najlepszego sposobu zdobycia tego, co sobie upatrzyliśmy.

A czym może być naprawdę powierzenie? Zaufaniem. Wiarą. Wyjściem poza szczegóły. Jest jak sianie kwiatów z głębokim przekonaniem, że wyrosną piękne, dorodne, kolorowe i pachnące, chociaż nie do końca wiadomo, jak będą wyglądać. Prawdziwe powierzenie jest oddaniem kierownicy z niezachwianą pewnością, że dojedziemy do celu. Jest też powierzenie podekscytowanym oczekiwaniem na to, co będzie, chociaż kompletnie nie wiemy, co się pojawi. Jednak wiemy z całą pewnością, że będzie dobrze. Najlepiej jak może być.

Kiedy mój mąż prowadzi nasze autko, mogę nawet spokojnie zasnąć. Wiem, że dojedziemy na miejsce. Nie ma dla mnie znaczenia, którą drogę mąż wybierze, bo ufam, że pojedzie tak, by było najlepiej. Jest dobrym kierowcą, jestem zatem spokojna, że w jego samochodzie jestem bezpieczna. I jest we mnie zawsze cicha radość, że u celu będzie cudownie, gdziekolwiek by to nie było, bo przecież będę z nim. Nie ma znaczenia miejsce, kiedy jest się u boku kochanej osoby. A radość z niespodzianki bywa cudna, kiedy wiemy, że to nieoczekiwane będzie na pewno czymś bardzo sympatycznym.

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 640
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu