Pomaganie

Specyficzna sytuacja sprawiła, że ze współczuciem pomagamy uchodźcom i poszkodowanym w wojnie. Napisałabym nawet, że spontanicznie, ponieważ większość z nas nie rozważa tematu, nie zastanawia się, tylko działa. Z mojego punktu widzenia to naturalne i oczywiste. Dla mnie ludzie są ludźmi i jeśli potrzebują pomocy, a ja mogę im ją zapewnić, to robię to, bez względu na jakieś inne czynniki.

Są i tacy, których temat nie interesuje i pomagać nie chcą – wolno im, to ich wybór. Nie przeszkadza mi to. Przeszkadza mi natomiast ludzka ignorancja i żenująco niskie poczucie wartości, które nawet w takiej sytuacji prowadzi niektórych do złośliwych i niemiłych uwag. Patrzę na to od strony psychologicznej, ale dostrzegam też energetykę takich zjawisk i dzielę się. Może komuś się przyda takie spojrzenie na temat?

Pomoc przybiera rozmaite formy. Jedni oferują dach nad głową, inni transport, jeszcze inni zbierają odzież, lekarstwa i kosmetyki, a jeszcze inni organizują zbiórki pieniędzy. Za tym, co widoczne gołym okiem, ukrywa się jeszcze jedna fala pomocy – moim zdaniem najpotężniejsza. To działanie w energii, to oczyszczanie, medytacja i wiele innych skutecznych technik wykonywanych na poziomie subtelnym, aby zatrzymać koszmar wojny i nieść ratunek tym, którzy go najbardziej potrzebują. Cokolwiek ma się zadziać w obszarze materialnym, musi najpierw zaistnieć na płaszczyźnie energetycznej.

Wszystko jest ważne. Każdy pracuje w tym obszarze, który jest dla niego najbardziej odpowiedni. Lekarz niesie pomoc medyczną, prawnik prawną, kucharz gotuje darmowe obiady, a mag i szaman oczyszcza energię. Jak się domyślacie, działam w tym ostatnim obszarze, ale nie ograniczam się tylko do energii subtelnych, wpłacam także pieniądze, bo pieniądze pozwalają kupić to, co najbardziej potrzebne. Myślę, że potrzebujący sam może zdecydować, co w danej chwili jest dla niego istotne. Ale liczy się każda opcja – leki, jedzenie, ubrania, transport. Dostrzegam równowartość każdej pomocy opartej na sercu, także tam, gdzie człowieka stać wyłącznie na trochę drobnych i modlitwę, bo sam nie ma tyle, ile mu trzeba.

Piszę o sprawach tak oczywistych, bo nie każdy je rozumie. Z przykrością widzę, że są tacy, którzy wyśmiewają pracę z energią, uważając, że liczą się tylko pełne szmat reklamówki upchane w samochodzie. To właśnie jest dla mnie ignorancja. W XXI wieku, po wielu naukowych opracowaniach i eksperymentach Gregga Bradena czy Joe Dispenzy czas już na rozumienie, że pokój powstaje w wyćwiczonych umysłach, w trakcie wizualizacji i medytacji. Kiedy ktoś karmi głodnych i zapewnia im dach nad głową, ktoś inny ciężko, naprawdę ciężko pracuje, aby zminimalizować liczbę ofiar i czas trwania tego piekła. Nie musicie doceniać takiego działania. Wystarczy, że nie będziecie z tego drwić, skupiając się na swoich sprawach.

Wielu ludzi wstawia na portalu społecznościowym zdjęcia swoich napchanych reklamówek, jakby musieli się pochwalić, że są dobrzy, bo pomagają. Nie ma w tym niczego złego, przynajmniej inspirujemy innych do pomocy i pozwalamy uwierzyć w to, że ludzie mają wielkie serca. Ale czasem widzę na poziomie energetycznym taką żałosną próbę dowartościowania siebie. Zachęcam zatem po raz setny do podnoszenia poczucia wartości innymi metodami. To prawdziwe, bezinteresowne Dobro jest ciche, a nie na pokaz. Każdy wie o tym doskonale, więc takie popisywanie się zdjęciami nie podniesie nam samooceny.

Chociaż dołożyłam swoją materialną cegiełkę, to nikt z Was nie dowie się ile i jak, ponieważ nie zrobiłam tego dla Was ani nie pomagam na pokaz. Robię to, bo tak wybieram. Robię to dla tych, których chcę z serca wesprzeć. Robię to dla bliskich mi znajomych i dla całkiem obcych ludzi, którzy tego wsparcia potrzebują. Podobnie pomagam Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy i innym miejscom, ludziom, zwierzętom – na wiele sposobów i zachęcam do tego na swoim profilu. Ale nie wklejam publicznie kwot ani nie pokazuję wypchanych toreb. Nie ma dla mnie znaczenia, czy ktoś się o tym dowie, czy nie. To moje życie i moje wybory.

Na koniec jeszcze jeden temat, który powinniście poznać i zrozumieć. Używane ubrania niosą w sobie energię poprzednich właścicieli. Często jest negatywna, pełna trudnych emocji lub chorobowych wzorców. Nigdy nic nie kupuję w lumpeksach, chociaż umiałabym sobie taki ciuch oczyścić, ponieważ pracuję z energią Reiki i Diamentowym Płomieniem. Jednak skóra nie jest warta wyprawki. Ubrania nie są dzisiaj drogie, a ja za bardzo dbam o swoje zdrowie, aby kalać swoją energię czymś tak paskudnym.

Oczywiście nie ma reguły. Do lumpeksów trafiają też rzeczy raz założone lub noszone krótko przez osoby młode i pogodne. Jednak bardzo często trafiają tam ciuchy po zmarłych na ciężkie schorzenia. Jeśli potraficie wyczuć energię, to zróbcie to, zanim kupicie sobie w takim miejscu coś do ubrania. A potem wielokrotnie oczyszczajcie najsilniejszymi wibracjami, jakie są Wam znane i dostępne. Czasem samo wypranie w wodzie z solą nie wystarczy. Sprawdzajcie, czy takie ubrania przestają Was kłuć i szczypać w palce, czy już nadają się do założenia.

A teraz wyobraźcie sobie, że ktoś za grosze napcha reklamówki ciuchami po ludziach chorych na nowotwory i inne przewlekłe schorzenia i z całym tym brudem wibracyjnym wysyła uchodźcom. Przecież to osoby w niskiej energii rozpaczy, gniewu, żalu i emocjonalnego cierpienia. Są bardziej wrażliwe i bardziej narażone na wszelkie choroby. Jeśli założą na siebie takie lumpeksowe bomby, to nie wyjdzie z tego nic dobrego. Dla mnie to absolutnie niedopuszczalne. I kiedy widzę te torby napchane szmatami z lumpeksów, to płakać mi się chce nad ludzką niewiedzą. Przecież można kupić trochę taniej nowej czystej bielizny i nowych ubrań niewiele drożej niż w szmateksie.

Pomagajmy mądrze. Pomagajmy z potrzeby serca. Pomagajmy po to, by zmieniać świat na lepszy i by rozprzestrzeniać energię bezinteresownej miłości. Działajmy wspólnie, w grupach, bo każda współpraca zasila dobry, pełen kochania i tolerancji świat. Doceniajmy każde dobro i nie zadzierajmy nosa, że wysłaliśmy dwie torby szmat więcej niż sąsiadka. Szanujmy także tę formę pomocy, której nie rozumiemy. Przyjdzie kiedyś taki dzień, że praca energetyczna stanie się oczywistością, której nasze dzieci uczyć się będą w szkole.

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 583
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu