Kobiecość

Kobiecość nie jest ani lepsza ani ważniejsza od męskości. Jest po prostu inna. Jest jednak jakością, którą czuję doskonale, dlatego zdecydowałam się o niej napisać. Od zawsze mam wrażenie, że kobiety we mnie nie 100%, lecz wręcz 200% – to oczywiście tylko żart, który dokładnie pokazuje, że ta cecha jest mi bardzo bliska. Utożsamiam się też z nią i lubię ją w sobie, co wcale nie jest standardem, bo wiele kobiet narzeka na swoją płeć, a niektóre uważają nawet, że łatwiej być mężczyzną.

Jako dziewczynka kojarzyłam kobiecość z delikatnością i słabością, być może dlatego, że w mojej rodzinie mężczyźni chronili kobiety i opiekowali się nimi. Noszę zatem w sobie taki wzorzec, który z mężczyzny czyni rycerza w lśniącej zbroi, a z kobiety subtelną „lady”. W ślad za zaprzyjaźnionym panem z taksówki powtarzam też czasem, że „prawdziwa dama powinna być wożona”. Dlatego bez żalu pozwalam prowadzić samochód mężowi. Czuję się wtedy pod jego opieką, bo jest zdecydowanie lepszym kierowcą ode mnie. Nie rwę się zatem do kierownicy i pozwalam sobie poczuć się prawdziwą damą. Pozwalam też celebrować w sobie wdzięk, czar i delikatność. Ale bez przerysowania. Będąc dzieckiem, wspinałam się z upodobaniem na drzewa, bawiłam w Indian lub w wojsko. Zawsze też podziwiałam sprawne fizycznie, zgrabne kobiety.

Jednak przyznaję, że nie popieram sytuacji, w której to kobieta dźwiga ciężary typu meble czy pralki. Od tego są moim zdaniem mężczyźni, ponieważ ich fizyczna konstrukcja bardziej temu sprzyja. I jest we mnie coś, co odrzuca bycie tzw. „chłopobabą”, która popisuje się siłą fizyczną lub – co gorsza – uprawia kulturystykę. Żeby nie było wątpliwości: przedstawiam tu swoje wybory i tylko własne upodobania, nie oceniam innych i absolutnie nie traktuję nikogo z niechęcią czy pogardą. Każdy ma prawo być sobą w postaci, która mu odpowiada. Wśród znajomych mam sporo ludzi myślących inaczej ode mnie i bardzo ich lubię. Podkreślam jednak wyraźnie, że dla mnie prawdziwa kobieta jest zawsze elegancka i delikatna, pozostawiająca mężczyźnie prawo do wyręczania jej w sprawach wymagających siły fizycznej. Jest to zresztą zupełnie naturalny atawizm, ponieważ już w czasach jaskiniowych mężczyzna był tym, który bronił swojej rodziny przed wrogami i drapieżnikami.

Co ciekawe, doceniają to sami mężczyźni, którzy tak właśnie chcą być postrzegani  przez kobiety. Nie na darmo biegają na siłownię i prężą dumnie przed nami muskuły. Męska siła jest przez kobietę postrzegana jako swoisty afrodyzjak – pragniemy i pożądamy takich partnerów, ponieważ i w nas drzemie pewien atawizm: szukamy dawcy zdrowego nasienia, który pozwoli nam urodzić silne dzieci. Bardzo to biologiczne, ale niestety działa w nas dosyć mocno. Dlatego wtedy, kiedy widzę kobietę dźwigającą na przykład pralkę, to jest ona dla mnie totalnie pozbawiona kobiecości. Staje się bliżej nieokreślonym androgynem…

A mężczyzna w tej roli wywołuje we mnie intrygujący dreszczyk… Cóż, lubię silnych panów, przyznaję. Uważam też, że kobiecość jest tym mocniejsza w nas, im lepiej wyczuwamy płeć przeciwną. Właśnie na zasadzie przeciwieństwa. Świadomość samej siebie i swojej unikalności pozwala na tworzenie jak najlepszych relacji partnerskich – to oczywiste. Dlatego ze stuprocentowym mocnym mężczyzną dogada się tylko prawdziwa kobieta. Chociaż rzecz jasna wszystko tutaj jest umowne.

Natomiast moc psychiczna to coś zupełnie innego. Mój przyjaciel, znakomity psycholog powiedział kiedyś, że mój mąż najbardziej ceni we mnie siłę, a ja w nim – dobroć. Bardzo mnie zaintrygowała ta analiza, ponieważ wydawało mi się, że to ja jestem ta dobra (ciepła, serdeczna, opiekuńcza), a mąż to ten silny (męski, odważny, wytrwały). Nie ujmując nam żadnych cech, przyjrzałam się uczciwie nam obojgu i musiałam przyznać koledze rację. Rzeczywiście, jestem bardzo silna i nawet silniejsza psychicznie od mojego partnera. Myślę też, że dotyczy to większości kobiet. To one są w swoich związkach tymi silniejszymi psychicznie.

Tak mocarni fizycznie mężczyźni często nie umieją sobie radzić z emocjami. To znowu ogólnik, ale często spotykany. Panowie są wrażliwi, ale w przeciwieństwie do nas – kobiet, nie bardzo wiedzą, jak to, co czują – wyrażać. Najczęściej są emocjonalnie zamknięci. Nie chcą rozmawiać o tym, co się w ich wnętrzu dzieje, zamykają się w swoich „jaskiniach”. Często zresztą uważają, że bycie wrażliwym pozbawia ich męskości. Chociaż nie wszyscy, bo mamy przecież poetów płci męskiej, a to najbardziej „wrażliwy” zawód. W tym wszystkim najważniejsza jest zresztą nie sama wrażliwość, ale właśnie to, jak zarządzamy emocjami. I tutaj kobiety radzą sobie o wiele lepiej, dlatego właśnie kobiecość charakteryzuje głównie inteligencja emocjonalna. Na niej opiera się siła psychiczna.

Oczywiście kobiety bywają różne – bywają i zagubione w emocjach. Dlatego też warto podkreślić, że wysoka kobieca EQ charakteryzuje się otwartością i opanowaniem. Taka kobieta nikim nie manipuluje, nie poniża, nie próbuje wywierać presji łzami. Dobrze radzi sobie ze stresem, rozwiązuje spokojnie problemy, a często umie też rozładować gniew partnera. Potrafi realnie oceniać sytuację, nie bywa roszczeniowa i dostrzega słabości innych, nie oczekując więcej, niż mogą dać. Jest zmysłowa i świadoma swoich erotycznych potrzeb. Umie je wyartykułować i dba o jakość swojego życia intymnego.

To, co podoba mi się w kobietach najbardziej, to wielka otwartość na rozwój i pracę nad sobą. Mnóstwo kobiet zgłasza się na szkolenia i warsztaty, prosi o konsultacje, bo chce poprawić jakość swojego życia. Przyznaję, że wśród moich klientów są także panowie – zazwyczaj bardzo inteligentni i ciekawi świata. Niemniej jednak kobiet jest zdecydowanie więcej. A takie zainteresowanie oznacza też większą życiową mądrość. Kobiecość jest bardzo kreatywna, chce ulepszać – także siebie, właśnie dlatego dba o własny rozwój. Panowie czasem wolą wyśmiać horoskop karmiczny, niż poznać swoje życiowe lekcje. (Nie wszyscy, a więc to też tylko ogólnik). Tymczasem panie z ciekawością słuchają o swoim programie, aby sprawnie wszystko odrobić, co jest do odrobienia. Panowie nie wierzą w pozytywne myślenie, a panie próbują i testują na sobie inny rodzaj tworzenia poglądów. Panowie kpią sobie z Kart Aniołów, a panie chętnie korzystają z ich dobroczynnego wsparcia. No cóż… nie wymaga to chyba komentarza.

Jestem dumna z tego, że jestem mądrą kobietą, która z radością sięga po te wspaniałe narzędzia. Nie dziwię się przesłaniom, które zapowiadają, że w Nowej Erze dominować będzie energia kobieca, ponieważ to ona wybiera mądrość oraz dąży do miłości i zgody. W przeciwieństwie do panów, dla których kluczowa bywa rywalizacja i potrzeba udowodnienia swojej przewagi. Współpraca zakłada, że nikt nie jest lepszy czy gorszy i w Nowej Erze położymy nacisk na fakt, że wszyscy jesteśmy Jednością. Dlatego kobieca energia jest bardziej adekwatna do nowych zasad. Co nie oznacza – powtórzę jeszcze raz – że kobiecość jest lepsza. Żadna z płci nie jest gorsza od drugiej, są po prostu różne.

Zawsze bardziej lubiłam mężczyzn – to oczywiste: jestem przecież kobietą. Z panami zawsze dogadywałam się bez problemu. Głównie dlatego, że mam duże poczucie humoru i kocham się śmiać z całego serca, a to cecha bardzo męska. Uwielbiam mężczyzn, ponieważ są bardziej radośni niż kobiety. To właśnie oni uczą nas dystansu do świata i lekkości, nie przejmowania się drobiazgami. Standardowo kobieta lubi się zamartwiać wszystkim dookoła, a męski humor traktuje jako nieodpowiedzialność. Ja ten humor bardzo lubię i wiem doskonale, że szczypta radości jest lepsza i zdrowsza od przejmowania się różnymi sprawami. Jak zawsze, najlepszy jest moim zdaniem złoty środek. Warto od panów uczyć się radości i dzięki niej tworzyć jeszcze piękniejszą rzeczywistość.

Kobiecość, która jest mi najbliższa, to piękno i elegancja. Nie wyjdę nawet do sklepu bez lekkiego makijażu i staram się zawsze być zadbana. Ubieram się i perfumuję dla siebie, bo jestem tego warta. Dekoruję swój dom, stawiam na stole kwiaty, zapalam pachnące świeczki, a na spacerze zachwycam się każdym ładnym widokiem. Otaczam się cudownymi zapachami, kolorami i obrazami. Lubię przejawiać zachwyt i przyciągać tym piękno do swojego życia. Myślę zresztą, że to bardzo ważna misja każdej z nas – odkrywać i tworzyć piękno, udostępniać je światu i i właśnie tego uczyć mężczyzn. Panowie lgną do tych kobiet, które dbają o harmonię. Oni chcą piękna koło siebie. I nie tylko w postaci ładnej buzi, bardziej nawet w postaci zadbanego domu, uroczych drobiazgów i eleganckiego wyglądu. Bo piękno jest pozytywne, podnosi energię i czuje to każdy.

Kobieca misja nie ogranicza się jednak wcale do „wabienia” mężczyzn. To nasza rola na Ziemi – szerzyć piękno, ponieważ ono prowadzi do zachwytu i do Światła. My kobiety czujemy i rozumiemy piękno, dlatego możemy je wprowadzać do każdego aspektu życia i w każdym aspekcie je przejawiać. Także w słowach. Słowa jako nośniki energii tworzą rzeczywistość, w której istniejemy. Nigdy nie służy nam wulgarność i prostactwo. Naszą kobiecą rolą jest zadbać o to, by łagodzić i równoważyć ciężkie męskie energie, które faceci wysypują z siebie przy piwie, napełniając tym otaczającą nas przestrzeń. Im bardziej mężczyzna klnie, tym częściej kobieta może śpiewać o miłości.

Nie bez powodu nazywa się nas kapłankami domowego ogniska, ponieważ to my wypełniamy dom energiami miłości i piękna. Dzięki temu dzieje się dobro. Nie tylko dlatego, że do takiego domu mężczyzna chce wracać i nie tylko dlatego, że to od nas panowie uczą się kochania i okazywania miłości. To w domu rosną nasze dzieci i nasiąkają tym, co je otacza. Im więcej piękna i miłości wokół nich, tym wspanialsze istoty z nich wyrastają. Tym lepiej w dorosłym życiu poruszają się w subtelnych energiach. Tym piękniejszy świat stwarzają.

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 648
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu